No tak. Właściwie to cały opis dania zawiera się już w tytule posta. Jako,że ja znów walczę z anemią, jak to mi się całe życie od czasu do czasu zdarza, moi rodzice znów zakupili ogromne ilości wątróbki i innych smakołyków,które mają pomóc uzupełnić moje braki żelaza. Prawdę mówiąc, nie przepadałam nigdy za wątróbką. Bo i co tu do lubienia? Konsystencja jakaś dziwna, smak trochę nijaki, a do tego jeszcze smażona cebula i puree ziemniaczane jako dodatek, chyba ciężko o mniej wyrafinowane danie. Ale okazuje się,że ze wszystkiego można zrobić na prawdę elegancką potrawę. Muszę przyznać,że moja rodzina z lekkim niepokojem przyglądała się moim poczynaniom w kuchni gdy jednocześnie podsmażałam na maśle gruszkę, prażyłam migdały i suszyłam ociekającą z mleka wątróbkę. Ale kiedy podałam obiad, przy stole zaległa cisza, wszyscy zajęli się pałaszowaniem, a talerze zostały prawie że wylizane. Nie powiem,poczułam satysfakcję, gdy usłyszałam że to danie na miarę restauracji. Myślę,że i Wam posmakuje, nawet jeśli nie byliście nigdy fanami wątróbki. Zachęcam :)
WĄTRÓBKA DELUXE
WĄTRÓBKA DELUXE
- 200g wątróbki drobiowej
- pół małej cebuli
- masło do smażenia
- garść płatków migdałów
- szklanka mleka
- 1 średniej wielkości gruszka
- 50g sera z niebieską pleśnią
- kopiasta łyżka śmietany kremówki
- borówka ew.żurawina
- ziemniaki, ilość wedle uznania u mnie ok.6 większych sztuk
- łyżka masła
- dwa ząbki przeciśniętego przez praskę czosnku
- zioła do ziemniaków wedle uznania
- sól i pieprz
A w ramach przestrogi,że do kuchni jednak zawsze, zawsze trzeba wchodzić w związanych włosach podsyłam zdjęcie, jak można skończyć gdy się tego nie przestrzega. Na szczęście kryzys został zażegnany, włosy uratowane i nawet ciasto na dzień babci ocalało, ale co się strachu najadłam to moje. Ta dam: